Matys - Grzesznik

To kara za grzech, to kara za grzech(...)

Ciemny pokój i tylko małe światło nad stołem,
kilka osób, za moment wybierze swoją rolę,
Karty odwrócę tył na przód, odpowiedź czeka pod spodem,
Życie lub śmierć, kara za grzech,
W rozrzedzonej mgle dymu od szlugów,
dostrzegam postać, przez nierówny otwór wybity w ścianie
wchodzi do środka, po cichu, powoli popadam w ten stan,
W takich chwilach, nawet mizantrop nie chce być sam.
Wielki kaptur zasłania całe oblicze twarzy, groźna twarz
po upadku, postać rodem z Hadesu na straży,
Bez słów pokazuje palcem pierwszego mężczyznę,
który jakiś czas temu rozkręcił już własny biznes,
To 30 latek, ma żonę, dwójkę dzieci, na dodatek
Własną ochronę, spadek, moneta w oku się świeci
i z powodu ostatniego siedzi dzisiaj i patrzy ze strachem,
co przyniosą mu karty,
Tym razem - nie powtórzy się jak zwykle wygrana,
Odwracając ją już widzi sam siebie, jak na kolanach,
Się słania, a nad nim Ci, u których miał długi, raz, drugi,
Pieniądz dał szczęście, potem go zgubił.

Ref: Czasami bywa tak, myślimy, że to już koniec,
Głos się urywa, jak za horyzontem ostatni promień,
Boże wybacz, te słowa brzmią jak Twoje ostatnie zdanie,
Zamykasz oczy z nadzieją, że otworzysz je nad ranem

Dziś chce otworzyć oczy, choć od dawna nie widzi nic,
Inny po czymś takim, chciałby jak najkrócej już żyć,
Przerwana nić zaufania, rodzina? Nigdy jej nie miał,
Patrząc jak umiera, nie poznał wyrzutów sumienia,
To oczywiste, bo skąd mógł mieć w sobie jakieś uczucia,
Skoro każdy człowiek, którego spotkał jego odrzucał,
Matki nie poznał nigdy, ojciec polityk przecina wstęgi,
Kochany tatuś synowi w dzieciństwie fundował pręgi,
Wierz mi, takie sytuacje wciąż się pamięta,
Dlaczego to spotkało mnie, nie Bartka z 5 piętra,
Dlaczego ja?! Kurwa dlaczego?! Spójrz na mnie zobacz,
teraz tą lufę, to będą Twoje ostatnie słowa,
Popatrz jak życie jest kruche, zamiana ról, prawda tato?
Nawet jak masz w sobie skruchę, to zapłacisz mi za to,
Lepiej nic nie mów, przyjmij to proszę z honorem,
I ze spokojem, poczekaj na mnie po drugiej stronie...