HIFI Banda - Między prawdą a betonem (gośc. Rak)

Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,
Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,

To z miasta WWA - stołecznego centrum brudu,
Przez stres, strach i płacz, który rodzi łzy cudów,
Od gwintu do dna, od miłości w nienawiść,
Pośród miliona twarzy ja - kochaj albo zabij,
Milion przenośni jak z urodzin po śmierć,
Od dzieci w dorosłych, jak od śmiechu do łez,
Czas jest niewygodny, niebezpieczny jest stres,
Wokół zbyt wielu mądrych mi potrzebny jest sen,
I znów wychodzę z domu, żeby się przejść,
Pośród miliona ślepców, którzy pędzą jak kret,
Gnają za puentą - to finalnie ich cel,
Ale śmierć dopadnie tak samo jak ślepców mnie,
Wiem co przyniesie świt, kiedy patrzę w gwiazdy,
W jej oczach widzę błysk niosę kilogramy prawdy,
Otwieram drzwi wchodzę w gąszcz wyobraźni,
Ty wejdź ze mną tam gdzie nie bawią nas błazny,

[x2]
Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,
Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,

Wychowany wśród betonu w dwóch miastach,
Z domu wyniosłem to, co mówił ojciec i matka,
Do dziś się sprawdza w trudnych sytuacjach,
Że lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwa,
Tu, gdzie gruba warstwa betonu pod podeszwą,
Demokrację masz stojąc w korku przed dwudziestą,
Raj dla turystów dla tubylców piekło,
Korporacje rosną tak samo jak przestępczość,
Informacje kłamstwem śmierdzą,
Nie mogę przełknąć tego, co inni chętnie zeżrą,
Obojętność to norma, prawda,
Wdeptana dawno w chodnik, bo nikt nie sprząta,
Bezdomni na dworcach grafitti na pociągach,
Kontra chłopcy w różowych japonkach,
To jest polska - prawda przestała być istotna,
Miłość za hajs jest prostsza,

[x2]
Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,
Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,

Z miasta szans miliona, gdzie co drugi szasta milionami,
Mam znamiona, które nazywam bliznami,
To nie ślady po kulach ale ślady po słowach,
Tych które potrafią ranić zostawić ślady w tych strofach,
Biorę jedną z szans dbam o nią starannie,
Przy okazji poruszając Twoją wyobraźnię,
I sięgam w najgłębsze miejsca w dno serca,
Tam gdzie nie sięga wzrok obcych to pewniak,
Mówiąc o sobie daję ci ciebie na tacy,
Bo czy chcesz czy nie ciągle jesteśmy tacy sami,
Czy chcesz czy nie bez względu czarni czy biali,
Śmiech zamieniamy w łzę, śnieg topimy promieniami,
Miłość nienawiść rap ponad podziałami,
Ja skasowałem bilet jedzie pociąg z Warszawy,
Pociąg z pomysłami, świeży, oryginalny,
Z niepowtarzalną mocą na scenę wjeżdża Diox z HiFi,

Mam otwarte oczy ziomek tu gdzie lasy betonowe,
Brak kasy kontra zarobasy łatwo stracić głowę,
Ile szans masz powiedz, chcesz się łamać człowiek?
Robią Cię w jajo bez mrużenia powiek nawet,
Ej, prawda beton mikrofon jadę,
Na resztę kładę, bo tu tak muszę dać radę,
To mój rap może da mi jeść, może da mi spać,
Może w końcu będzie mnie na życie stać, kurwa mać sprawdź,
Się napinam może żyłka nie pęknie,
Dopóki robię, to co robię, robię konsekwentnie,
Miejsce Polska, nieelegancja Francja, co los da?
To trywialna prawda ale wiem, że można się wydostać,
Pieprzona matnia system ta jedna karta,
Rap na mur beton bania musi być twarda,
Ziomek garda do góry broda,
A między prawdą a betonem stoję ja i moje słowa,

Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,
Między prawdą a betonem...

Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,
Między prawdą a betonem, prawdą a betonem,
Stoję ja, stoję ja z mikrofonem,

  • 1415 artystów
  • 2116 płyt
  • 2083 tekstów
  • 2632 teledysków
  • 8816 plików