Teledysk - Zeus - Hipotermia




Zeus - Hipotermia

Nie mam pojęcia, co się stało ze mną.
Coś zamieniło światło w ciemność - negatyw.
Ostatni rok, dwa - miałem ciężko.
Znowu czuję się jak przegrany śmieć, bo
Wszystko się wali prócz tej ściany przede mną.
Mówiłem sobie wiele razy: "zmień coś" i zmieniałem.
Byłem daleko stąd. Wyszło na to, że to nietrwałe.
Stoję dokładnie tu, gdzie stałem parę lat wstecz,
Lecz oczy, którymi patrzę zgubiły swój blask gdzieś
Po drodze, gdyby nie te parę pompek i brzuszków,
Które wytrwale tak robię, co dzień wciąż bym leżał w łóżku.
Nie dorwiesz mnie pod telefonem ziom, cóż - znów
Nie chce mi się zamieniać z kimkolwiek choćby dwóch słów.
Mam swój dół. Pierdolę odpowiedzi na maile,
Nie chcę odwiedzin, chyba, że masz dla mnie lek na receptę.
Biorę te, które mam, ale zdają się lecieć w próżnię.
Ile trzeba tego zeżreć, żeby nie chcieć umrzeć?!

Ref.
Hipotermia,
Zimny wiatr owiewa szlak po niespełnionych marzeniach,
Gdzieś tam głęboko na dnie mojego zmarzniętego serca,
A ja nie umiem znaleźć w sobie światła, nawet w świetle dnia.

Chyba mam już obsesję na punkcie broni, huku, strzału.
Choć broniłem się zawzięcie podczas wizyt w WKU
To raz na album muszę mieć to ,,click, click, bang",
"cziki, pau", "blaoaw" albo inny dźwięk...
To siedzi we mnie gdzieś.
Czemu lubię przytknąć do skroni swoje palce imitując ich kształtem kształt broni?
Emocjonalne sinusoidy,
Mój własny mózg funduje mi przeloty od K2 aż po Mariański Rów.
Kiedyś szukałem całej winy w alko.
Przestałem pić, bo widziałem, jak to mi niszczy moralność
A zależało mi na nas, miało być łatwo, a w zamian
Zmieniłem się w psującego Ci wyjścia na miasto, chama.
Nie zasługiwałaś na tę frustrację,
A ja nie chciałem żebyś kiedyś mnie znalazła z dziurą w czaszce.
Nie raz myślałem o Nirvanie. Jeden strzał,
Jak u Kurta stąd to "Whatever nevermind"
Na mojej klatce. Bloaw!

Ref.
Zimny wiatr owiewa szlak po niespełnionych marzeniach,
Gdzieś tam głęboko na dnie mojego zmarzniętego serca,
A ja nie umiem znaleźć w sobie światła, nawet w świetle dnia.

Hipotermia,
Zimny wiatr owiewa szlak po niespełnionych marzeniach,
Gdzieś tam głęboko na dnie mojego zmarzniętego serca,
A ja nie umiem znaleźć w sobie światła, nawet w świetle dnia.

We wszystkich zdaniach w moim życiu głos ma interpunkcja,
To moja dobra, nieodłączna znajoma - autodestrukcja.
Mój wróg number one. Próg w każdej z bram.
Zjawia się bardzo często tu, kiedy zostaję sam.
Jej nie obchodzi czy mam słuszną ideę.
Gdy siada obok, widzę świat przez brudną moskitierę.
Znika wszystko od hajsu, przez karierę, do moich fanów.
I znów jestem tym nieśmiałym dzieckiem ze szkolnych czasów.
Rzuciłem wszystko na stół w grze o marzenia,
Jestem szaleńcem, w którym jeszcze tli się nadzieja.
Za darmo nie ma nic. Chciałbym czasem słuchać opinii.
Znajomi pokończyli studia, dziś mają rodziny.
Ja jestem inny. Kiedyś byłem z tego dumny.
Dziś nie wiem sam, czy kiedyś będę szczęśliwy, czy zdechnę smutny
Jak teraz, lecz wiem bo przekonałem się nie raz,
Że nie ma co wychodzić z kina, póki trwa seans...

  • 1415 artystów
  • 2116 płyt
  • 2083 tekstów
  • 2632 teledysków
  • 8816 plików