Fenomen - Stówa
To historia o pieniądzach
Główna postać to ta stówa
Którą syn dostał od ojca
Ojca... od ojca... dostał od ojca
Facet w fabryce tyrał na dwie zmiany co dzień
Miał syna, chciał mu dać więcej niż mógł pozwolić sobie
Bywa, konto bankowe tam co miesiąc kwota wpływa
Choć niewiele, miał gest, gówniarza hajsem obsypywał
Tamten wiecznie marudził jak raper z wielkości tantiem
Ciągle chciał pieniędzy więcej nie wiedząc ile są warte
Staranny tata zajada coś, a dzieciak baka
Nie ma czasu na rozmowę, jeden praca, drugi gdzieś tam lata
Całymi dniami snuje się bez sensu po tym osiedlu
Ma samych ziomów co siedzieli w pierdlu
Obwiniał ojca, mówił, że to przez to jak chciał mieć dziecko
Nie może cały czas zarabiać kiepsko, w rolę swoją wczuty
Wziął trzecią zmianę, według mnie był głupi
Myślał, że miłość do syna sobie se kupi
Dawał co raz więcej, a jak się upił całą pensję
Jego synek bez skrupułów po więcej wyciągał ręce
Tak było częściej tego dnia marudził jeszcze
Bo dostał stówę, liczył, że dostanie dwieście
(Bo dostał stówę, liczył, że dostanie dwieście)
Wkurwiony z setką poszedł prędko
Ustawiony jest pod, jest z klientką oddał jej coś
Idą ziomy - ej ziom - idzie z nimi
Zarobiony, oni na zarobek, kminisz?
Jeden dobiegł, finisz, dostał w mordę
Masz chusteczkę, bo się uświnisz
Oddech ciężki, w kielni nie ma setki
Babka już ją wkłada do torebki
Babka już ją włada, rada, że znalazła [?]
Wsiada, kasuje bilet, siada, jest przy sklepie
Ciastka, trochę masła i gazetę prosi
Płaci setką i wychodzi, o ten wbija się tu
Chce rozmienić dwieście złotych
Jest u pani, jest uprzejma, daje mu tą setkę
Z nią jeszcze jakaś jedna albo ze dwie pięćdziesiątki
Fura, opon pisk, prędkość i leci kupić
Się ustawił, się nie może spóźnić
Jest dealer, bluźni - ile ja tu czekam
Wymiana, typ wziął setkę, dał mu i pojechał
Jak dalej słuchaj, wysiadł typ od handlu tutaj
Dalej z buta setką jedną z wielu
To jego utarg, nagle muka, psy na bombach w ręce torba
Nie wie sam czy ma spierdalać czy się poddać
Oni chcą go dorwać, on nic nie chce oddać
Dobry sprinter, ale tor śliski jak Torwar
Ucieka przez płot, skacze pies na tyłach
Adrenalina, on o całym świecie zapomina
Tylko bieg, suki dwie, myśli jaki będzie finał
Czy go zgarną, czy cały jego trud pójdzie na darmo
Leży, historię śledzisz, gdzie jest hajs ten
Nic przy nim nie znaleźli, przecież miał tą bańkę
Pies na niego zęby szczerzy, on dla niego jest skazańcem
Tylko skojarz, on w biegu wyrzucił wszystko co miał
Zobacz jaki koniec ma historia o pieniądzach
Główna postać to ta stówa, którą syn dostał od ojca
To jego harówa teraz leży w śniegu mokra
To jest łańcuch obiegu hajsu, masz to jak w banku
- 1415 artystów
- 2116 płyt
- 2083 tekstów
- 2632 teledysków
- 8816 plików