Eldo - Książki (gośc. Emil Blef)

Wstałem, to jeden z tych dni, jeden z momentów
Gdy wszystko irytuje, nie pytaj mnie jak się czuję
Ciężkie oczy, bo świat mi zamyka siłą wizję
Chce żebym ślepy przestać myśleć
Wiesz ilu ludzi gubi sens w takiej frustracji?
Ilu ludzi wie, że dawno prześcignął czas ich?
To słowa gorzkie, cierpkie jak cytryna
Świecie nie bój się łez, przecież wiesz, że łza oczyszcza
W takich dniach życie zaczynam po zmroku
Setki stron, bo spokój znajduję za pomocą wzroku
W zdaniach, które tworzą jedną strukturę
Organizm, który żyje nas mając za nic
Inny świat zamknięty między okładkami
Znaki, które stają się znaczeniami
A ja? ślinię palce i przeglądam
Włączam oczy i pochłaniam
Litery, kropki, znaki zapytania

Miler daje zapach tanich perfum francuskich dziwek
Schulz ukojenie nerwów
Aromat kawy w półśnie w ranki leniwe
Z Bukowskim się łajdaczę i zawsze kończę marnie
Z Dygatem odwiedzam warszawskie kawiarnie

W powietrzu czuć cynamon i emocje
Piję herbatę, siedzę na oknie i czytam książkę
Po [?] chodzę z Raspail'em
Mówi mi czym jest piękno
Blake pomaga odnaleźć w sobie dziecko

Mieszkam z literami, to wierny kompan w zgiełku
Randka z myślami, z herbatą na fotelu
Zrozum, czasem trzeba jakoś uciec z tego globu
Pulchny bak, Mulligan wynurzył się z wylotu schodów
A za nim cała masa innych kartek i ludzi z tych kartek
Wyobraźnia pozwala na nich patrzeć dziś inaczej
Wkręcam kartkę w maszynę
Martwe litery, my nadajemy im życie

Uwolnij ich, uwolnij, otwórz ten karcer
Dobierz ich w pary, daj przepłynąć na arce
Nie przepłyną przez siebie
Bo to ty, kiedy czytasz znasz ich najlepiej
Dopełnij prototyp gdy przerzucisz okładkę
Daj wygląd, charakter za ojca i matkę
I poczuj tę moc pijąc boski wywar
Bo najpierw ty, potem tekst ożywa

Mogę siedzieć trzeźwy albo wcięty jak akapit
Czytając rzeźbić tamten świat z liter
Żeby móc się zagapić, odnaleźć treści jawne i ukryte
Gdy muszę się postarać, wymiana, intymnie
Ja tobie i ty mnie, gdy podniosła się kotara
Zanim zapukasz, zastanów się czy chcesz, bo ucierpisz
Uważaj, nauka ma badaczy, a życie ma pisarza
To niby tylko kartki, zlepek tektur
A gdy ją sobie wkład największych intelektów
Choć niektórzy z nich powinni nosić kaftan
Stąd wrażenie, że pod tobą zamiast fotela jest huśtawka
To jedyni mówią prawdy spraw w ciemności
Na ogień leją naftę kiedy inni chcą położyć na ten ogień płaszcz

Miler daje zapach tanich perfum francuskich dziwek
Schulz ukojenie nerwów
Aromat kawy w półśnie w ranki leniwe
Z Bukowskim się łajdaczę i zawsze kończę marnie
Z Dygatem odwiedzam warszawskie kawiarnie

W powietrzu czuć cynamon i emocje
Piję herbatę, siedzę na oknie i czytam książkę
Po [?] chodzę z Raspail'em
Mówi mi czym jest piękno
Blake pomaga odnaleźć w sobie dziecko

  • 1415 artystów
  • 2116 płyt
  • 2083 tekstów
  • 2632 teledysków
  • 8816 plików