PIH - Co było, a nie jest... (gośc. Brudne Serca)
Moje Jordansy, Air max'y nie zdradzą ci tajemnic
To serce tyka jak plastyk, islamskie ekstremy
Nie brak nam intelektu to nasz jedyny as
W tym mentalnym pierdlu pojebanych spraw
Żaden z nas nie ma ceny mierzonej w walucie
Reszka, orzeł, kupi - żyje, nie kupi - nie żyje, głupiec
Nie mówię, że brudem zarastać lubię
Nie dbam o bycie bling numer jeden pod klubem
Sram na życia blichtr, smakuje mi sól i gorycz
Nie muszę mieć niczego w chuj mam bunt i dosyć szarości skurwysynu
Ja to koloryt prawdziwości i nie masz na to metafory
Robię swoje, moje i nasze, mam prosty pomysł
Nie wpisuj mnie do kronik, to wciąż małe kroki
Do przodu powoli nie zatrzymasz mnie jak seki
Na jardach writer'ów pozdrawiam jointa w bombing
Stare składy łobuzów i spontan wojny
Sami tracimy już pamięć o tym
Nowe miejsca, nowi ludzie i wciąż nowe kłopoty
Nowe dupy, nowi kumple i nowe anegdoty
Nowe życia dwudziesto-paroletnich starców
Nowe bloki, nowe śmieci, nowe śmierci neo punku
Słuchasz o tym czy żyjesz tym? sam nie wiem
Z gruntu małe ma znaczenie co było, a nie jest
Gimme that microphone...
To dla niektórych, proste jak mój nos, jasne jak noc
Nie dzwoniłem nigdy do radia by usłyszeć swój głos
Nastawienie na fame, poklask, zobacz
Dziś szacunek i respekt to puste słowa
Na hip-hop kulturę patrzę jak na byle dziurę
W górę, wyprostowała by nawet sznurek
Noty, oceny i pusty splendor
Iść za tym co większość? pierdolę przeciętność
Lata temu gdybym wiedział co dziś zobaczę w oknie
Cokolwiek bym myślał, pomyślałbym odwrotnie
Ciężko zarobiony kwit i dużo farta
Wita Rzeczypospolita jedna czwarta
Na ulicach widać niejednego rozbitka
A butelka na ratunek, to już raczej czarna skrzynka
Co jest grane, powiedz, kiedy to piszę
Ty zamiast świętować, walczysz gdzieś o życie
Kiedyś ziomek mieliśmy przyklejone
Po wewnętrznej stronie powiek, plakaty tych samych kobiet
Koleżanki z podstawówki, które chciałem dotykać
Dziś im wiszą cycki, jak uszy jamnika
Mija uroda jak moda, ziomuś co tam?
Dobre to dla tych co nie odróżnią błota od złota
Co było, a nie jest, niektórych nie grzeje
Ty nie oceniaj mnie według siebie
Gimme that microphone...
Pozmieniało się dookoła, nie wiem czy to świat zwariował
Czy to ja łapię lekka schizofrenię i dziwnego doła
Wiem, że zabawnie żyć, rapować, tagować nielegalnie
I ciągle sobie wkręcać, że tak jest fajniej
To trudna gra jak frisbee na wietrze
Wielu to rzuca kiedy kończy dwudziestkę
Tu łatwo o zawieszkę, ciężko o wczutkę
Znam takich którzy specjalnie po to palą lufkę
Lufkę jak nie wiesz skąd wziąć te topy
To olej to stary, od czego są smartshop'y
Miejscówki małolatów to kurwa hot-spoty
A latem każdy z nas nosi te flip flopy
Co jest cięte, lecą czasy jak dzikie
Razem z nimi rosną tyłki naszych rówieśniczek
W wiadomościach ciągle pieprzą, że emigracja wraca
Znajomi nadal siedzą w tych czterech stronach świata
Wasze zdrowie, a zdrowie, też człowiek cierpi
Te używki już nie wchodzą jak w dwutysięcznym
Tylko jedno się nie zmienia, od lat nie wzrusza
Wszyscy kochają kwit jakby to był brat Jezusa
A my? my nie umiemy się pohamować
Jak dla mnie możesz to naraz kochać i hate'ować
Jak nie jarasz się ty, to się jara twoja siora
BRD całkiem stara, nowa szkoła
Gimme that microphone...
- 1415 artystów
- 2116 płyt
- 2083 tekstów
- 2632 teledysków
- 8816 plików